6 wrzesień

amator

06 września 2016

W ostatni weekend przez przypadek trafiłem na pastwisko co zaowocowało dość pokaźną sesją z udziałem konia. Mówią, że koń, jaki jest, każdy widzi. Czyżby? Wszystko zależy bowiem od użytego obiektywu. Miałem szczęście trafić na wyjątkowo cierpliwego przedstawiciela kopytnych, zupełnie mu nie przeszkadzało, ze kładę się na ziemi tuż pod kopytami. Były takie chwile, że zapominałem o jego gabarytach i zapamiętale robiłem zdjęcia, a on powoli strzygł trawę sunąc krok po kroku w moją stronę. Kiedy dochodził do mojej nogi, trącał tylko delikatnie pyskiem, żeby mi zasygnalizować, że powinienem się przesunąć. Sesja trwała prawie półtorej godziny. Zakres ogniskowej 14-20 milimetrów.

Również przez przypadek okazało się, że to był ostatni dzień sezonu letniego, i w nocy przyjechał koniowóz (ładna nazwa). Wszystkie obecne koniki, sztuk pięć, zostały zabrane do bazy zimowej. Obecne niesfotografowane, podczas poniższej sesji były zajęte ujeżdżaniem. Wydawały się znacznie mniej interesujące, osiodłane, przeskakujące z ludźmi przez przeszkody. Nie mam pewności czy jeźdźcy podzielali mój punkt widzenia, jednak mam niejasne wrażenie że nie do końca bo ostatecznie w nocy wylądowałem na sianie w stajni 😛 a rano przywitał mnie nachalny komar pijawka, stado much plujek, i trzy ptaki wielkości wróbla, które najpierw intensywnie się wpatrywały, a potem jeden przyleciał i bezczelnie na mnie usiadł. Wyglądał na zafrapowanego.

Postanowiłem pochwalić się w niedzielę ujęciami z soboty. Zdumiewające było to, że każda osoba, która oglądała, reagowała w podobny sposób: o, amator! … myślę sobie- coś nie wyszło, nie zrozumieli zamysłu, pewnie nie lubią krzywych koników 🙁 To mogłoby nawet być deprymujące gdyby nie ustalenia poczynione w tak zwanym między czasie- tak jak ja jestem Grzesiek tak koń jest Amator 😀 Swoją drogą można być równocześnie amatorem krzywych kopytnych i jeźdźcem- totalnym amatorem (pozdrowienia dla profesora Miodka)… a’propos miodka- przy okazji wycieczki przekonałem się, że w Nidzicy, najbliższej miejscowości, produkują świetne miody pitne, w Olsztynku, w weekend pieką i sprzedają obłędne jagodzianki, a w barze przy drodze ekspresowej frytki samodzielnie robią z ziemniaków. Do tego ryba miała głowę, ludzie dzicy byli z Wołomina, azory chciały mi ukraść kiełbasę z patyka, a ugwieżdżone niebo wymaga od fotografującego żeby nie był amatorem…

6024kon6012kon5837kon